Blog

Dziennik pokładowy pewnego samochodu.

Powrót do strony głównej RSS

2008

2008-12-28Śmierdząca niespodzianka

Coś tu śmierdzi - takie myśli krążyły mi po głowie, a gdy wysiadałem z wisienki. Gdy dodatkowo pozwoliłem sobie na uzewnętrznienie tych myśli zazwyczaj otrzymywałem potwierdzenie ze strony pasażera. Całość wyglądała mi na palony olej. Tak jakby gdzieś kapał i się palił. Gdy jednak otwierałem maskę nie czułem tego zapachu ani wycieku oleju. Bagnet wskazywał poziom oleju w normie. Wjechałem na kanał i moim oczom ukazał się widok niecodzienny. Na rurze od tłumika obkleiła się subtelnie reklamówka, która już była częsciowo stopiona.

Mechanikowi, do którego pojechałem z prośbą o zdjęcie tej naleciałości, wspomniałem też o słabych hamulcach. Sprawdził to i owo i wyszło mu, że z tyłu to i cylinderki(30PLN x2) i szczęki(48PLN x2) i końcówka przewodu hamulcowego(16PLN x2) są do wymiany. Gościu się tak zaangażował w hamulce i sprowadzanie części do nich (było łatwo tyle, że do tego, żeby wymienić dochodził po kolei), że zapomniał zdjąć reklamówki (ale o stówce nie zapomniał). I nadal jak śmierdząca sierota jeżdżę po tych naszych fajnych drogach (ale teraz paliwo jest tanie).

skomentuj

2008-11-29Nie lubię kierowców BMW

Szufladkowanie jest złe. Czasami starymi samochodami jeżdżą zamożni ludzie, a czasami właściciel nowego auta ma tylko ten samochód i wiele rat z nim ściśle związanych. I nie jest prawdą, że jeśli widzisz za kółkiem nowego Fiata Punto kobietę, to z pewnością zachowa się nieracjonalnie. Ale niestety im dłużej mam przyjemność poruszać się po polskich drogach tym bardziej rośnie we mnie przekonanie, że kierowcy samochodów marki BMW są nieco inni niż reszta zmotoryzowanego społeczeństwa – są agresywniejsi.

Prawie każde BMW ma za sobą mniejszy lub większy tuning i prawie każdy kierowca musi pokazać, że jego auto prosto z Niemiec potrafi znacznie więcej niż twoje. Wczoraj na przykład w trakcie wyprzedzania beemwicy kolesiowi nadepnąłem na jakiś chory nerw i zaczął dodawać gazu. A że z przeciwka jechał inny pojazd – zdążyłem się zestresować. Sytuacji tego typu jest pełno i chyba każdy kierowca chociaż raz spotkał się z klasycznym kierowcą pojazdu z szachownicą na masce.

BMW to wspaniałe samochody. Na zachodzie jeżdżą nimi normalni, zwykli, kulturalni kierowcy. A w Polsce, nawet jeśli wielu myśli kupnie tego samochodu to ma świadomość, że niestety będzie na nich ciążyć dresiarsko/mafijne powinowactwo nawet jeśli jedynym związkiem ze światem kryminalnym był wczoraj serial w telewizji.

Mam nadzieję, że to niedługo się zmieni. Im bardziej dostępne finansowo stają się te samochody i im bardziej zbliżamy się do zachodu tym częściej wspaniałe maszyny z Bawarii będą trafiać w ręce kulturalnych kierowców.

skomentuj

2008-10-12Miłość, zaufanie i dziecko

Niezaprzeczalnie kocham swój dwudziestoczteroletni samochód. Jest on moją pasją, lubie przy nim grzebać uwielbiam nim jeździć. Niezaprzeczalne jest również to, że taka wisienka potrafi czasami mieć humory i czasami coś tam nie działa dobrze. Są to zazwyczaj drobnostki typu nie działający zegarek, zapalniczka, wycieraczka tylnej szyby, ostatnio też radio. I zazwyczaj nam (mi i mojej lepszej połówce) one nie przeszkadzały. Aż do czasu gdy pojawił się trzeci w rodzinie.

Tak sytuacja: jechaliśmy sobie we trójkę na wakacje. Korek nieziemski, bo dwa kilometry przed nami ktoś miał wypadek. Zgasiłem silnik i sobie czekaliśmy. Atmosfera stawała się nerwowa, bo małe dzieci nie przepadają za chwilami gdy nic się nie dzieje. W końcu coś ruszyło. Przekręciłem kluczyk, ale wisienka nie zapaliła. Spojrzenie mojej towarzyszki było bezcenne i mówiło "niieee ja tym gratem więcej nie pojadę". Wystarczyło tylko poruszyć kabelkiem od rozrusznika i wisienka żwawo ruszyła... ale niesmak pozostał.

W tej sytuacji jestem nieco zagubiony między miłością i radościa jeżdzenia wisienką, a brakiem stuprocentowej pewności, że zawsze i wszystko. Zwłaszcza, że obok stoi prawie-nowy drugi samochód, który oferuje znacznie (dla mnie) mniejszą radość jeżdżenia, ale jednocześnie daje gwarancje: "jestem młody mogę zawsze i wszędzie". A i jak wspomniałem we wpisie o dzieciach i samochodach dochodzi jeszcze aspekt bezpieczeństwa. Dlatego też chyba maluch będzie jeździć wisienką tylko okazyjnie, a super-nowoczesny będzie jego codziennym środkiem transportu (oczywiście poza wózkiem).

skomentuj

2008-09-26Tłumiki padają parami

Stare polskie przysłowia są mądrością narodów. Drugie znane przysłowie mówi, że nawet jeśli cały tłumik wydaje się dobry a przerdzewiała rura od niego - jego dni są policzone. Łącząc w jedną super mądrość oba przysłowia staniemy przed koniecznością zakupu nowego tłumika. Stary, kupiony pięć lat temu Bossal wyglądał całkiem nieźle, ale doświadczenie mówiło, że nie opłaca się łatać tylko rury. Porozglądałem się po okolicznych sklepach i prosta matematyka szepnęła do ucha: "internet". Sklep się nazywał PAMAKU. Cena całkiem atrakcyjna - tłumik 78 PLN + 19,99 PLN transport. I w sumie byłbym zadowolony całkiem bardzo gdyby nie dwa tygodnie zanim tłumik był w moich rękach. Wniosek - zależy Ci na czasie - kupuj u Niedbalskiego w Bydgoszczy, zależy Ci na 10 PLN różnicy - wybierz Pamaku. Montaż kosztował tylko 25 PLN. Drugie tyle zapłaciłem za regulację ręcznego, a pięć złotych więcej kosztowało mnie błogosławieństwo od gazownika, że z gazem nie jest źle.

skomentuj

2008-08-27Jeżdzisz bezwypadkowo - ale i tak płacisz więcej

W moim przypadku osiągnąłem już kilka lat temu maksymalną zniżkę i teraz pozostaje mi tylko by podwyżki OC nie dotknęły za bardzo mojej kieszeni.

Polska ma stosunkowo (w porównaniu do innych krajów Uni Europejskiej) niskie opłaty ubezpieczeniowe. Dlatego obawiam się, że ubezpieczyciele będą szli do góry z cenami. Z drugiej strony mamy niezłą konkurencję na rynku tanich, wirtualnych ubezpieczycieli. A ludzie ubezpieczają tam samochody - wiadomo - ich specjalnie nie interesuje czy koleś, którego stuknęli, będzie miał kłopoty z wyciągnięciem forsy. Logiczne zachowanie.

Dodam tylko, że ubezpieczenie pojazdu o pojemności 1298 cm3 kosztuje w Toruniu 302PLN + 35PLN za NW.

skomentuj

2008-08-18Opony nowe czy używane?

Na przeglądzie diagnosta nie dał szans moim oponom. Stwierdził (i słusznie), że z przodu łysieją a te z tyłu pękają. I mimo iz bardzo lubiłem moje Potenzy Bridgestone'a to i na nie nadszedł czas – w końcu kupiłem je używane kilka late temu.

No i dylemat – kupić słabsze, ale nowe czy fajne ale używane? Ceny nowych wcale nie spadły (pomimo spadku euro) a używane to nawet podrożały. Nówka - wiadomo - długo pojeździ. Używana - oczywiście krócej ale i przyjemniej (jeśli mowa o zbliżonych cenowo). Ale doświadczenie z Dębica Passio vs Bridgestone Potenza przeważyło szalę w stronę używanych. Sprzedawca w Lisim Ogonie sprawnie za 70PLN od opony (razem z montażem) zamontował mi 2x175 R14 Contact Continentala do tyłu i 185R14 Barum Bravuris z przodu. Z tyłu wziąłęm węższe bo jak prawa fizyki mówią – węższa opona – mniejsze spalanie. A Barumy wydają się bardzo fajne. Szerokie rowki, ładny bieżnik i całkiem ciche. Ciekawi mnie czy też tak długo wytrzymają.

A jak przegląd to oczywiście wymiana sworznia wahacza kupionego za 45PLN firmy 555 połączona z regulacją hamulca ręcznego. Teraz to normalnie wisienka dęba staje. Mnie to kosztowało tylko 50PLN co jest znacznie mniejszą kwotą niż to co musiałem zapłacić za przegląd (168 +21 PLN).

skomentuj

2008-07-14Kluczyk od wiśni cz.2

Nie minął nawet rok, a mój talizman znowu mi zniknął. To fascynujące, że przez ponad dziesięć lat miałem go cały czas przy sobie i razem żyliśmy, a teraz w ciągu jednego roku dwa razy musiałem dorabiać kluczyk (tym razem tylko 20 PLN).

To musi być jakiś znak. Nie wiem - może wisienka czuje się zaniedbana (a ma prawo, bo tylko nią jeżdżę właściwie), a może trochę zazdrosna jest o stojącego obok nowego mitsubishi?

Moja Monika twierdzi, że winna jest prozaiczna dziura w kieszonce, ale ja tego nie kupuję.

skomentuj

2008-06-03Maglownica zwana przekładnią kierowniczą

Od kilku lat chodziłem z rękami w kieszeniach i wzdychałem... ach gdyby tak mieć nową maglownicę. Niby wszystko w porządku, na przeglądzie żadnych uwag co do stanu przekładni, ale serce mówiło - zmień maglownicę zmieeń maglooownicęęę. A serca trzeba słuchać - to sobie zamieniłem dzięki jednemu z posiadacy wisienki. Osiem dych dałem za regenerowany model.

Przy okazji postanowiłem załatać sprawę tłumnika. Bo tłumik sportowy jest fajny ale na dłuższych trasach trochę męczy... no i poza tym panowie w niebieskich mundurkach mogą mieć mi za złe poruszanie się z uszkodzonym tłumikiem. Tym razem zaryzykowałem - zakupiłem polski tłumik(!) - oczywiście skusiła mnie cena - 115 PLN u Niedbalskiego. Walker wytrzymał prawie sześć lat - jeśli ten wytrzyma cztery - będzie się opłacało (Walker kosztował 240 PLN).

I tłumik i przekładnia zamontowana/wymieniona u mistrza złotej rączki na ulicy Słowiańskiej. W sumie cała "naprawa" kosztowała mnie prawie 300 PLN. Znam takich co za takie pieniądze sprzedali całego Nissana.

skomentuj

2008-04-30Dzieci lubią stare samochody

Maluchy lubią gdy coś się dzieje wokół. Chcą czuć się bezpiecznie, ale jednocześnie nie może być nudno. Gdy jest nudno to zaczyna ich to denerwować.

Nowy samochód to synonim spokoju. Cisza, bardzo, dobre tłumienie powoduje, że podróż jest mało ciekawa. Na szczęście polskie drogi mają na tyle duże wyboje, że nawet w nowych samochodach trochę buja, ale na trasie jest już zbyt spokojnie.

A wisienka to zupełnie inna historia. Zawieszenie na tyle twarde, że nawet płaskie fragmenty drogi mile bująją, a hałas na tyle głośny, że nie sposób pomyśleć, że jest nudno. Najbardziej kryzysowy moment - światła. W nowym samochodzie raczej nie obędzie się bez przebudzenia, a wisienka na gazie i owszem nagle wentylator się włączy i obroty spadną poniżej 500 obr/min. Oczywiście spowoduje to małe drgania całego samochodu iiii... uśpi malucha!

Niestety nie ma róży bez kolców - największą różnicą między nowymi a starymi samochodami jest bezpieczeństwo. Cóż po głośnym i bujającym bolidzie, skoro w przypadku poważnego wypadku ofiary będą znacznie większe. Dlatego jeżdżąc wisienką z maluchem w foteliku trzeba patrzeć na wszystkie strony.

skomentuj

2008-04-21Sportowy tłumik gratis

Prawie sześc lat temu kupiłem tłumik Walkera. Służył on dzielnie pomimo soli na drogach i drobnych uszkodzeń.

Śmierć tłumika zaczęłą się pewnego ranka od odpadniecia końcówki tłumika - tego kawałka rury za tłumikiem. Od tego czasu wisienka ma jeszcze bardziej sportowy charakter, a moja droga połówka nie może się nadziwić mojej fascynacji pracą silnika wisienki. No ale jest co podziwiać! Pięknie wznosi sie na wysokie obroty i gdy szybko puści się pedał gazu słychać znane ze sportowych samochodów pierdnięcia. Cudne odgłosy.

skomentuj

2008-02-06Taka fajna szyba

Czasami człowiek się stara, dba, chucha i dmucha a wystarczy moment nieuwagi i po wszystkim.

Kiedy prawie pięć lat temu (o kurde ale ten czas pędzi) wymieniałem szybę postanowiłem, że tym razem żadnej rysy. Chcę by szyba była czysta tak by jadąc w nocy nie przeszkadzały mi odblaski. Przez cztery zimy unikałem zdrapywaczki - czekałem aż sie rozgrzeje, korzystałem ze sprejów, rozgrzewałem wodą lub po prostu zostawiałem wisienkę szukając alternatywnego środka transportu.

Masz skrobaczkę? - zanim zdążyłem wyjaśnić, że nie używam już dobiegł mych uszu dawno niesłyszany dźwięk, stworzony, przez skrobaczkę trzymaną przez bliską mi osobę. Wracając wieczorem nie mogłem się nadziwić, że można w kilka sekund stworzyć takie wykrętasy. Nawet gdybym był koneserem sztuki to wolałbym cieszyć oko "dziełem" w zaciszu domu, a nie gdy mijają mnie wieczorem inne autka.

W dodatku ładną mamy jesień tej zimy i to był jeden z nielicznych wieczorów z mrozkiem.

skomentuj

2008-02-03300000

Wczoraj stało się:
licznik wskazujący przejechane 300 tys. kilometrów

Oczywiście trudno powiedzieć, że to jakiś rekord, bo są samochody które mają kilka latek, a już przekroczyły 300 tysięcy kilometrów. Właściwie to biorąc pod uwagę jej wiek (24 lata) to 300 tysięcy świadczy o tym, że rocznie przejeżdzała średnio dwanaście tysięcy kilometrów. Były lata kiedy mało jeździłem i takie kiedy jeździłem bardzo dużo. A od czasu gdu prowadzę ten pamiętnik wisienka przejechała 75 tysięcy. Licznik nie był kręcony (w końcu użytkujemy to auto od prawie 18 lat ;) ).

skomentuj

2008-01-032,5 tysiąca km rocznie

W tym roku właściwie zacząłem jeździć wisienką właściwie od lipca. Przedtem bawiłem się alternatorem i walczyłem ze zespawanymi wahaczami. I dzięki temu udało mi się zrobić przebieg poniżej 3 tysięcy kilometrów i zwiększyć koszt jednego kilometra do złotówki!

Zapraszam do finansowego podsumowania 2007 roku.

skomentuj