Dziennik pokładowy pewnego samochodu.
Powrót do bloga
2004-05-16
Już program imprezy zapowiadał się super. Spędziłem(liśmy - ja i mój pilot Monika) kilkadziesiąt bombowych godzin kombinując jak rozszyfrować zakodowane obrazki w trakcie rajdu na orientację, jak wykonać slalomy, jak z powagą odbierać nagrodę za ...dzieste miejsce , jak pić i nie paść i jak pokazać wisienkę innym klubowiczom jeżdżącym nowszymi autkami, że 20 letni nissan to niezniszczalne autko .
Niestety, niektórzy mogli odnieść inne wrażenie, widząc jak spychamy wisienkę, która nam nie chciała zapalić. Okazało się, że przyczyna była bardzo prozaiczna - skończył nam się gaz . Tak więc najsłabszym ogniwem wisienki okazał się ... kierowca.
Aby na imprezie pokazać się z dobrej strony trzeba było blachy (4pln) i silniczek (12pl) umyć. Oczywiście w związku z pogodą efekt mycia zanikł zanim dojechaliśmy (z mahmello) na miejsce.
Komentarze zostały wyłączone.
Jeśli pragniesz podzielić się uwagami dotyczącymi tego wpisu (za co będę bardzo wdzięczny) zapraszam na stronę kontaktową.