Blog

Dziennik pokładowy pewnego samochodu.

Powrót do strony głównej RSS

2011

2011-12-29Leczenie złamanej nogi u chorej na raka

Pasek klinowy piszczał już od jakiegoś czasu. W końcu pewnego pięknego wieczoru pękł i nastała cisza.

Przejechałem bez paska jakieś dwa - trzy kilometry i pomimo tego, że nie było ciepło czułem, że silnik był rozgrzany dosyć bardzo.

Pasek klinowy to koszt około 19 PLN a jego wymiana jest trywialna. Zajęła mi około 10 minut - wystarczy poluzować alternator. Wymiana światła pozycyjnego jest bardziej skomplikowana ;-)

skomentuj

2011-10-28Jestem brudny

W miejscu gdzie aktualnie mieszkamy jest pewien kłopot z parkowaniem. Nasz rodzinny samochód stoi w podziemnym garażu, natomiast wisienka cierpliwie czeka przy ulicy. Przy ulicy, którą remontują. I kurzą. Straszliwie kurzą.

W związku z tym mamy następujące etapy "nieruszania" samochodu:

Na szczęście kilka złotych wydanych na myjni wystarcza, by wisience morda się uśmiechnęła

skomentuj

2011-10-09Oblany egzamin

Wyjazd na przystanek woodstock w sierpniu 2011 był swego rodzaju egzaminem dla wisienki. Czy moje dwudziestosiedmioletnie auto jest w kondycji przejechać ponad 600 km bezawaryjnie? Odpowiedź była brutalna - nie jest.

Drogę do Kostrzyna wisienka przebyła wspaniale. Jechało się cudownie. Szum i praca silnika i zawieszenia, ukochana obok, brak dzieci, oczekiwana impreza przed nami, fajna pogoda. Po prostu super. Zresztą jak wszystkie koncerty (no może poza Prodigy, ale to zupełnie inna historia).

Droga powrotna też nie przepowiadała kataklizmu. Około 100 km od Torunia usłyszeliśmy (bo jechała nas czwórka + pełno bagaży) hałas z tylnego prawego koła. Sprawa była dziwna, bo wyglądało na to że opona trze o wnękę nadkola, ale nie od góry (jak można się spodziewać w przeładowanym samchodzie), ale z boku. Dojechaliśmy do Bydgoszczy i tam zajęła się nią laweta.

Początkowo podejrzewałem uszkodzenie sprężyny. Jednak jakie było moje i mechanika zaskoczenie, gdy okazało się, że u niego wszystko ok. Nie ma tarcia! Dopiero gdy dociążył samochód zobaczył coś co go i mnie przeraziło.

Podwozie wisienki jest miękkie. Jest na tyle miękkie, że jeśli się je mocno dociąży to się ugina i... koło trze o wnękę.

Wisienka miała zawsze słabe nadwozie (wspomniałem o tym już nawet we wpisie dziesięc lat temu) a jest to jedna z rzeczy których naprawa jest zupełnie nieopłacalna z punktu widzenia finansowego oraz, co ważniejsze, bardzo ryzykowna - nikt nie zagwarantuje, że w drugim miejscu problem się nie pojawi.

Nadal serce moje jest z wisienką, ale głowa mówi wyraźnie pass

skomentuj

2011-09-17Problem dziesięcioletniej butli LPG

Najwyraźniej homologacje na butlę gazową nie lubią mnie za bardzo, bo drugą również zgubiłem. Podirytowany nieco tym stanem rzeczy zdecydowałem, że zamiast po raz drugi wysyłać prośbę o homologację na butlę, która w lutym 2012 straci ważność (tak to już prawie 10 lat), zrobię coś z tą butlą

Opcje były dwie:

Porównując obie opcje dochodzimy do wniosku, że badanie stanu butli, obarczone ryzykiem, że przedłużą tylko o dwa, trzy lata, kosztuje tyle co nowa butla. W dodatku w obu przypadkach trzeba butlę wyjmować i wkładać. Pojechałem zatem do firmy Auto Flesz w Lubiczu gdzie całość kosztowała 380 PLN. Dodatkowo straciłem kilka litrów gazu, który pozostał jeszcze w zbiorniku.

skomentuj

2011-08-18Ubezpieczenie

W 2010 jedynym kosztem samochodu było ubezpieczenie OC (którego nie można zawiesić). Nie było mi ono specjalnie potrzebne (ponieważ wisienką i tak nie jeździłem) więc czekało sobie na opłatę prawie 8 miesięcy. Kiedy w końcu zebrałem się i poszedłem opłacić ubezpieczenie okazało się, że jest znacznie droższe niż rok wcześniej (z 281 PLN na 414 PLN - 47 procent więcej!). Nadal ceny ubezpieczeń pojazdów w Polsce są znacznie niższe niż na zachodzie europy, ale różnica staje się coraz mniejsza.

Kiedy w tym roku postanowiłem ubezpieczyć się zgodnie z terminem przeżyłem kolejne zaskoczenie, gdyż ubezpieczenie na rok 2011/2012 jest tańsze niż to które płaciłem za rok 2010/2011 (395 PLN). Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem jest to, że dostałem karę za opóźnienie w opłacie. Ale czemu o tym nie widziałem? Co czyni sprawę jeszcze ciekawszą, to droższe ubezpieczenie wykonałem w siedzibie HDI, natomiast tegoroczne (tańsze) u pośrednika...

Jako ciekawostkę dodam, że coraz mniej firm jest skłonna ubezpieczyć autko z takim rocznikiem jak Nissan Cherry. Szansa przejścia do innej firmy ubezpieczeniowej jest w moim przypadku mała. Nawet nie mogę wybrzydzać. A ja jestem przecież idealnym klientem. W przeciągu kilkunastu lat ubezpieczenia nie miałem kolizji z mojej winy, przebieg roczny liczony raczej w setkach kilometrów niż tysiącach i jeszcze moje podejście do samochodu...

skomentuj

2011-05-24Po dwuletniej przerwie

Ponad dwa lata wisienka stała właściwie bez ruchu (przejechała ok. 50km).

Można by podejrzewać, że samochód po tak długiej abstynencji odzwyczaił się od paliwa, że odleżyny ma wszędzie, przewody elektryczne są w stanie wytrzymać najwyżej pół ampera... a tymczasem wisienka na widok właściciela odżyła jak czekający z utęsknieniem na swego pana pies. Czekający z machającym ogonkiem.

Skłamałbym gdybym powiedział, że wystarczyło tylko przekręcić kluczyk, bo akumulator oczywiście nie był zainteresowany rozdawaniem i tak małej energii, ale od czego są znajomi, u których wisienka zimowała (i wiosenkowała i jesienniała i letniła) i ich wspaniałe zapasowe akumulatory. Trochę pokręciłem zanim paliwo dotarło do gaźnika i zapełniło komory spalania. Ale gdy już tam dotarło wisienka ruszyła. Najpierw powoli, potem nieco raźniej. I chwilę potem miałem już 100 na liczniku.

Pierwsze kroki skierowaliśmy do stacji diagnostycznej. Tam miły pan zwrócił uwagę na brak korbki do zakręcania szyby, na luz w łożysku jednego koła i niedziałający kierunkowskaz... i... to wszystko! Przegląd zaliczony! Prawie. Jednak okazało się, że brakuje mi homologacji na zbiornik LPG w bagażniku. Taka homologacja to w firmie STAKO 41PLN i dwa mejle plus dwa dni oczekiwania.

skomentuj